sobota, 20 czerwca 2015

3. Z pamiętnika Mary

Witam wszystkich, postanowiłam, że zrobię taką serię pt. ,,Z pamiętnika Mary''. Może nie będzie się pojawiała regularnie jako opowiadania, ale w różnym czasie.
Chciałabym Was serdecznie poprosić o komentarze co sądzicie o wpisach i całej reszcie, byłabym bardzo wdzięczna. Możecie mówić mi wprost co sądzicie, co poprawić itp.

Zapraszam do czytania i komentowania,

Lexi.

                                                                                                         Wtorek, 21.11.2014r

Ostatnimi dniami sporo się zmieniło. Widzę to. Coś się popsuło. Nasza znajomość nie jest taka jak kiedyś. Ktoś wszedł z buciorami w naszą relację, która czasem nawet podchodziła pod prawdziwy związek i namieszał. Nie da się tego już zmienić, nie da się zapomnieć. Nie chciałam tego. Nie chciałam słyszeć tej jednej rzeczy, która wszystko zmieniła. Nie chciałam być tylko zakładem i 'tą zdobytą' tylko dla wygranej z przyjacielem. Nie chciałam, abyś kochał mnie tylko przez chwilę.
Teraz wszystko przeminęło i uleciało. Nie ma już nic.
Wolałam tego nie słyszeć, bo to tak straszliwie boli. Wolałam usłyszeć to z Twoich ust, lecz tak się nie stało. W moim życiu nie ma teraz tej beztroski, którą czułam będąc przy Tobie. Nikt mnie nie tuli, kiedy tego potrzebuję. Nikt nie rozśmiesza i nie obraca wszystkiego w żart. Nikt nie wspiera...
Jestem jedną z wielu, które wierzyły, iż są jedyne, kochane, na zawsze. Ale ja już wiem.
Codzienne pocałunki nie są takie jak jeszcze kilka dni temu. Nie czujemy już tej mocy, która niegdyś nas łączyła w ten magiczny sposób. Staram się udawać i pokazywać, że  jest w porządku. Ty się czegoś domyślasz, ale łapiesz się każdej deski ratunku, aby z tego wybrnąć i wygrać ten cholerny zakład, który tak wiele dla Ciebie znaczy. Więcej niż serce rozerwane na milion maleńkich kawałków. Serce, które powoli stacza się i umiera w bólu i cierpieniach duszy. Serce, którego nie da się skleić w żaden sposób.
Kiedy próbuję zapomnieć, nagle pojawiasz się pod moimi drzwiami z kolejną próbą, która pomoże temu przetrwać jeszcze parę tygodni. Tygodni, które będą dla mnie upadkiem, z którego nie powstanę. Który na zawsze pozostawi rany, co nie odnajdą ukojenia w innych ramionach.
Przyjacielu, miłości moja mówię żegnaj, chociaż to takie trudne. Przybijam w ten sposób ostatni gwóźdź do swej trumny, w której zostanę uwięziona na wieki. A to wszystko przez dwa słowa wypowiedziane z ust pewnej osoby...

Mary

piątek, 12 czerwca 2015

2. Oczami Tancerki

Czeeeść wszystkim! Przepraszam, że długo nic nie wstawiałam, ale serio na nic nie miałam czasu a poza tym mam ostatnio jakąś blokadę ;/
Mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba. Na wstępie ostrzegam, że wydarzenie zaistniałe jest zmyślone, aczkolwiek wszyscy występujący bohaterowie są prawdziwi ;) Proszę o komentarze ♥

- Lexi

-Cześć Chloe – piszczy podekscytowana Paige. Ubrana jest w firmowy, różowy dres, na którego odwrocie srebrnymi cekinami wyszyte jest jej imię oraz nazwa naszego studia tańca. Jej blond włosy opadają delikatnymi loczkami na ramiona. Na nogach ma także różowe buty firmy UGG. Tak, to jest właśnie nasz drużynowy strój, który ustaliła Panna Abby z Gianną. W sumie to lubię róż, to mój ulubiony kolor.

 - Cześć Paige – odpowiadam przyjaciółce, ściskam ją na powitanie i siadam obok w autokarze. 
Moja mama siada jak zwykle obok mamy Paige – Kelly. One także się przyjaźnią. Jak to mówią ‘siedzą razem w jednym bagnie, którym jest Abby Lee Dance Company’. Tak, tak TO Abby Lee Dance Company. Uważane, ze najlepsze studio taneczne w całych okolicznych stanach. Rzeczywiście wygrywamy praktycznie wszystkie możliwe konkursy i mistrzostwa kraju. Nie ma mowy na miejsca poza pierwszą trójką. Więc może jednak jest najlepsze. Za nami siedzi starsza siostra mojej przyjaciółki – Brooke, a obok niej siedzi mała Mackenzie. Maddie, jej niewiele starsza siostra siedzi za nimi z Kendall, a w drugim rzędzie naprzeciwko nich Nia Frazier z mamą. Panna Abby siedzi na samym przodzie, a Gianna obok. Kiedy Panna Lee stwierdza, że jesteśmy wszystkie, choć jest nas tylko 7 ruszamy do stanu Ohio podbić konkurs ‘’STARPOWER’’, czyli mistrzostwa krajowe. Droga nie trwa długo, chociaż strasznie irytuje mnie nasza główna choreografka, właścicielka studia. Jak zwykle kłóci się z kierowcą, na którą autostradę powinien zjechać, aby dojechać szybciej z Pennsylwanii do Ohio. Ludzie! Od tego jest GPS Panno Lee. Ostatnimi czasy strasznie mnie denerwuje, choć wiem, że nie powinno tak być. W końcu mam tylko 12 lat. 

Niestety jestem strasznie przyrównywana do Maddie. ‘’Bądź jak Maddie, tańcz jak ona’’ – często słyszę to od Abby, ‘’Jeżeli znowu dasz się pokonać Maddie, spadniesz na dół piramidy, a tego chyba nie chcesz, prawda Chloe?’’ – natomiast to prześladuje mnie nawet w snach. Nie chcę, aby tak było. Maddie to Maddie, a ja jestem sobą. Po prostu. Nigdy nie będę Maddie… 
  Kiedy docieramy na miejsce musimy się trochę pospieszyć. Siadam przed kuferkiem z lustrem oświetlanym 12 żarówkami dookoła. Mama najpierw mnie czesze. Jasne blond, dość długie włosy związuje we francuski kok i wpina w nie ozdobną spinkę. Następnie czas na makijaż. Może to dziwne, ale tak, makijaż. Jeżeli jest się profesjonalną tancerką trzeba mieć make-up. Zastanawiacie się pewnie ‘’profesjonalną tancerką’’?! Jak?! W wieku 12 lat? Owszem, w wieku 12 lat. Tańczę od kiedy skończyłam 2 lata i względnie nauczyłam się słuchać poleceń ludzi oraz nie płakać za mamą na każdym kroku. Teraz nasuwa się pytanie : ‘’Co w takim razie ona trenuje skoro tańczy już od dziesięciu lat’’. Powiem szczerze trenuję praktycznie wszystkie dziedziny tańca : balet, jazz, contemporary, lyrical jazz, modern jazz, acro a nawet w niezwykłych przypadkach hip-hop, więc potrafię zatańczyć dosłownie wszystko. Umiem nawet stepować. 
  Kiedy makijaż mam gotowy zakładam cieliste rajstopy i mój strój w kolorze lila. Jest to delikatnie rozkloszowana, tiulowa spódniczka a la tutu baletowe, która nie sięga nawet połowy uda – to pewnie was szokuje, ale taka jest prawda. Wszystkie tancerki na tym konkursie tak wyglądają. I na wszystkich innych także. No może oprócz tych, które tańczą hip-hop, lecz to nie ten konkurs. Góra także jest liliowa. Top jest ozdobiony  srebrnymi cekinami. Strasznie mi się podoba. Dla osób, które nigdy nie miały styczności z takim tańcem może to się wydać dziwne, ale nie jest. Ostatnie co na siebie zakładam to jazzówki. Moje stare, cieliste jazzówki. Są strasznie zużyte, ale nie mam serca z nimi rozstawać. W tym momencie zachowuję się jak typowa tancerka, która nigdy w życiu nie rozstaje się ze swoimi wytańczonymi butami i za ciasnymi strojami, które trzyma w szafie przez całe życie. 
   Miałam właśnie zamiar poprosić Panią Abby o chwilę uwagi, żeby mogła ze mną przećwiczyć mój układ solowy, ale jak zwykle zajęta jest oglądaniem tańca Maddie, który zawsze jest sto razy lepszy i bardziej dopracowany pod względem technicznym niż mój. Czasami jest mi przykro, ponieważ także chciałabym, aby Abby zwracała na mnie choć odrobinę uwagi i poświęcała tyle czasu co jej. Żeby się nie rozpłakać wychodzę na korytarz, by ochłonąć. Naprzeciwko ściany, o którą się opieram wisi duże lustro.
  Podchodzę i się w nim przeglądam. Jestem wysoka jak na swój wiek i chuda jak patyk. Długie nogi wyglądają jak dwie wykałaczki, a ręce jak u kościotrupa. To zrobiły ze mną 10 letnie treningi. Brzuch mam płaski, ale widać na nim delikatne zarysy mięśni, żebra odstają. Nie sądzę jednak żebym była brzydka. Jestem po prostu wysoka i smukła. Lubię swoją figurę. Chuda twarz w kształcie litery V jest pokryta warstwą fluidu i pudru. Na odstających kościach policzkowych widnieje róż. Oczy mam pomalowane jasnym, srebrzystym cieniem, a usta są czerwone. Nienawidzę makijażu. Uważam, że jest zupełnie niepotrzebny. ‘ Najpiękniejszym makijażem kobiety jest uśmiech’ – to mój ulubiony cytat. Staram się, więc go urzeczywistnić i podnoszę delikatnie kąciki ust odsłaniając białe zęby. Wygląda zbyt wymuszenie. ‘’BO TAK JEST CHLO’’ – gani mnie moja podświadomość. Biorę się w garść i idę przećwiczyć moje solo. W miarę mi wychodzi zważając na to, że miałam na jego naukę tylko dwa nędzne dni. Nie pokonam Maddie. Abby poświęciła na jej solo cały tydzień. Tak właśnie, oto mój brak wiary w siebie. Staram się go zwalczać, ale z każdym dniem jest coraz trudniej. 
 Kiedy idealnie ląduję po ostatnim skoku szpagatowym i kończę układ woła mnie mama. Dzisiaj na pierwszy ogień idą występy solowe. Dasz radę Chloe, uda ci się pokonać Maddie i zostać ponownie mistrzynią kraju jak 2 lata temu. Za kulisami sceny staram się wyluzować i robię uspokajający oddech. Dopada do mnie Abby:

 - Mam nadzieję, że przećwiczyłaś ten układ Chloe? Candy Apples wystawili przeciwko tobie swojego tancerza, a wiesz, że chłopcy są rzadcy jeżeli chodzi o taniec i zazwyczaj bardzo dobrzy. Ponadto są tutaj krytycy z najlepszej szkoły baletowej i szukają idealnych tancerek na letni kurs. Nie zawiedź mnie Chloe. Bądź jak Maddie.

 I znowu to samo. ‘’Bądź jak Maddie, Chloe bądź jak Maddie, bo jesteś łamagą i sobie nie poradzisz’’. Tak to odczuwam.

 - Tak Panno Abby. – dukam skruszona spuszczając głowę i wpatrując w moje jazzówki. 

Teraz się zestresowałam. Chłopcy rzeczywiście są dobrzy. Nogi mi się trzęsą. Nie. Nie . Nie. Spokojnie, uspokój się. Dasz radę Chloe, jesteś wspaniałą tancerką. Strząsam ręce, nogi. Biorę uspokajający oddech i wtedy rozlega się głos sędziego, który zapowiada mój występ. 

Zdecydowanym krokiem wchodzę na scenę i siadam na jej środku. Wraz z pierwszym taktem muzyki zaczynam się płynnie i delikatnie poruszać w jej rytm. W mojej piosence chodzi o naturalną piękność. Ja pod warstwą makijażu wcale się taka nie czuję. Po co ja to robię? Taniec jest moją największą pasją, ale nie mogę się czuć źle we własnej skórze. Zamieram w pół kroku do chaines. Wszyscy patrzą na mnie osłupiali, Panna Abby jest zdenerwowana. Mama patrzy na mnie ze smutkiem. Myślą że zapomniałam układu. Nie, to nie prawda. Stawiam stopę na ziemi i odwracam się przodem do jury. Prawą ręką sięgam do włosów i ściągam z nich spinkę pozwalając moim włosom opaść kaskadą na ramiona. Diamentowa spinka zlatuje na parkiet. Wszyscy zastanawiają się co ja do cholery robię, ale nie obchodzi mnie to, co myślą. Nie interesuje mnie, czy Abby mnie skrzyczy, umieści na dole piramidy lub odbierze kolejne solo. Mam to gdzieś. Ręką przecieram usta zmywając z nich szminkę. To samo robię z policzkami. Cienie do powiek zostawiam, bo nie chcę wyglądać jak zombie, kiedy rozmażą mi się po całej twarzy. Następnie pociągam za tiul spódniczki odrywając od niej udekorowany materiał i pozostawiając tylko zwykłą, delikatną halkę bez wzoru w kolorze lila. Od króciutkiego topu odrywam siateczkę z cekinami, pozostawiając najzwyklejszy na świecie top do tańca, wyglądający jak moje stroje na treningi. Teraz czuję się jak ‘’naturalna piękność’’. Jestem sobą. Nazywam się Chloe Lukasiak i zamierzam dokończyć całe przedstawienie. Posyłam jury pewne siebie spojrzenie. Zaczynam delikatnie się poruszać, a moje stopy same zaczynają taniec. Diametralnie zmieniając układ wykonuję podwójnego axla, który nigdy w życiu mi nie wychodził. Teraz jest idealny. Wiruję i wiruję wokół własnej osi. Na widowni słyszę okrzyki ‘Dalej Chloe, tańcz dalej’. Tak robię, wczuwam się w rytm muzyki i tańczę jak najpiękniej potrafię. Piruet a’la seconde , skok szpagatowy i salto machowe. Potem jeszcze skorpion, waga i piruet w passe. Następnie skok w klapie i idealne lądowanie z zaczęciem piruetu z nogą uniesioną do jaskółki. Kończę zatrzymując się na środku sceny, stojąc i wpatrując się w tłum oddychając głośno i nierówno. 

Czekam aż ktoś coś powie, coś zrobi. Nagle cała widownia wstaje. Zaczynają skandować moje imię, klaskać i gwizdać. Jury ma kamienne wyrazy twarzy. Abby cała jest purpurowa i siedzi na swoim miejscu. Patrzy na mnie gniewnie i już wiem, że nieźle wpadłam. W tym momencie jednak nie interesuje mnie to. Byłam sobą, czułam się piękna i zatańczyłam jak nakazało mi serce. Podnoszę z gracją swoje rzeczy i zgrabnie schodzę ze sceny wykonując jeszcze jedno salto machowe w przód. Za kulisami dopadają mnie Paige i Brooke. Powiedziały, że wypadłam wspaniale, mimo to, że odegrałam niezłe przedstawienie. A ja nareszcie czuję się z siebie dumna. Ściskam je mocno a na mojej twarzy wykwita szczery uśmiech, którego tak dawno nie byłam w stanie z siebie wykrzesać…